piątek, 12 grudnia 2014

Zima o poranku - Janina Bauman


Janina Bauman - polska pisarka żydowskiego pochodzenia, tłumaczka i korektorka scenariuszy filmowych.

„W czasie wojny poznałam prawdę, którą na ogół woli się pomijać milczeniem: że najokrutniejszym aktem okrucieństwa jest odczłowieczenie ofiar przed ich unicestwieniem. I że najtrudniejsza ze wszystkich jest walka o pozostanie człowiekiem w nieludzkich warunkach.”

Janina Bauman miała zaledwie trzynaście lat kiedy wybuchła II wojna światowa. Przyszło jej zatem dorastać w straszliwie trudnych czasach. W swojej książce opisuje doświadczenia wojenne z perspektywy kilkunastoletniej dziewczyny, którą wówczas była. Autorka wraca myślami do lat spędzonych w okupowanej stolicy, a później w getcie warszawskim, z którego uciekła razem z matką i siostrą. Cała trójka jeszcze długo po tym musiała ukrywać się w najróżniejszych miejscach, ale ostatecznie udało im się przeżyć.

Musiało minąć prawie czterdzieści lat nim Janina Bauman zdecydowała się wrócić wspomnieniami do bolesnej przeszłości. Jej notatki i opowiadania z czasów wojennych przez długie lata leżały w szufladzie, czekając na to, aż ich autorka znajdzie w sobie dość odwagi, by zacząć pisać o koszmarze, który przeżyła. Janina Bauman zaznacza już we wstępie książki, że starała się być wierna przede wszystkich swoim własnym myślom i uczuciom z tamtych czasów. Pragnęła wrócić do miejsc i wydarzeń takich, jak je wtedy widziała i zapamiętała. Nie chciała by jej doświadczenie, wiedza i „dorosły” tok rozumowania zniekształciły obrazy przechowywane przez lata w pamięci i tak się nie stało.

Nie będę ukrywać, że książki w jakikolwiek sposób nawiązujące do wydarzeń z czasów II wojny światowej czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem. Zima o poranku nie była wyjątkiem. Trudno mi było oderwać się od tej historii, trudno było nie myśleć o tym, przez co przeszła autorka. Polecam wszystkim zainteresowanym taką tematyką oraz tym, którzy mają ochotę na chwilę refleksji.

Moja ocena: 5/6

wtorek, 18 listopada 2014

Lektor - Bernhard Schlink


Bernhard Schlink - niemiecki profesor nauk prawnych, powieściopisarz. Lektor został przetłumaczony na 39 języków i był pierwszą niemiecką książką, która stała na pierwszym miejscu bestsellerów New York Timesa.

Któregoś dnia piętnastoletni Michael poznaje o dwadzieścia lat od siebie straszą Hannę. Wtedy jeszcze nie wie, że to jedno przypadkowe spotkanie zaważy na całym jego dalszym życiu. Michael bowiem już do pierwszej chwili jest pod wrażeniem nowo poznanej kobiety, a zauroczenie bardzo szybko przeradza się w namiętny romans. Co ciekawe, nieodzowną częścią spotkań pary kochanków staje się czytanie książek. On jest lektorem, ona - jego wierną słuchaczką. Tak jest aż do dnia, kiedy Hanna znika bez śladu. Zostawia Michaela bez słowa wyjaśniania i ze złamanym sercem…

Kilka lat później Michael, już jako student prawa, spotyka swoją dawną kochankę na sali sądowej. Hanna, która kiedyś pracowała jako strażniczka w obozie koncentracyjnym, jest jedną z oskarżonych w procesie. Michael jest wstrząśnięty. Stopniowo też uświadamia sobie, że kobieta skrywa jeszcze inną tajemnicę, której wstydzi się jeszcze bardziej niż swojej mrocznej przeszłości.

Lektor to historia krótka, aczkolwiek zapadająca w pamięć i zostawiająca czytelnika z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Zastanówmy się choćby nad związkiem głównych bohaterów. Jestem w stanie zrozumieć zauroczenie piętnastoletniego chłopca dojrzałą, piękną kobietą. Nie pojmuję jednak jak Hanna mogła wdać się w romans z tyle lat od siebie młodszym Michaelem. Czy rzeczywiście była aż tak samotna, a może po prostu wyrachowana i pozbawiona skrupułów? Może ten romans traktowała jako odskocznię od przygnębiającej rzeczywistości, ekscytującą przygodę? A może pod przykrywką obojętności naprawdę kochała Michaela? Dlaczego w takim razie nie potrafiła zdobyć się wobec niego na szczerość? A on? Czego tak naprawdę spodziewał się po tym związku, czego oczekiwał? Mnie początkowo wydawało się, że tę dwójkę łączy po prostu przelotny romans, nic znaczącego. Tymczasem okazało się, że w tym dziwnym uczuciu była jakaś głębia, jakaś prawdziwość, dlatego miało ono tak wielki wpływ na całe życie głównego bohatera.

Kolejną zagadką jest postać Hanny, kobiety bardzo samotnej, tajemniczej i zamkniętej w sobie. Wiele na jej temat można się dowiedzieć czytając między wierszami, ale to wciąż za mało. Nadal trudno pojąć czym się kierowała podejmując takie, a nie inne decyzje. Pomimo całego zła, jakiego się dopuściła były chwile, że jej współczułam, a nawet starałam się ją zrozumieć i wydaje mi się, że ta bohaterka w większości czytelników wzbudzi ambiwalentne uczucia.

Jak pewnie większość z Was wie, na podstawie książki został nakręcony film, ze świetną Kate Winslet w roli Hanny. W tym przypadku zdecydowanie bardziej polecam ekranizację. We mnie wywołała znacznie więcej emocji niż wersja papierowa, nie było też nudnych fragmentów, które w książce pojawiły się kilkakrotnie.

Moja ocena: 4/6

czwartek, 6 listopada 2014

Druga Szansa - Katarzyna Berenika Miszczuk


Katarzyna Berenika Miszczuk - lekarka, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Swoją pierwszą powieść zatytułowaną Wilk napisała w wieku piętnastu lat.

Pewnego dnia Julia budzi się w nieznanym miejscu i czuje się totalnie zagubiona. Nie ma pojęcia, gdzie się znajduje. Nie poznaje też własnego odbicia w lustrze i nie pamięta jak się nazywa. Z czasem dowiaduje się, że w pożarze straciła nie tylko dom, ale całą rodzinę. Jej jako jedynej udało się przeżyć, jednak na skutek odniesionego urazu straciła pamięć. Trafiła do ośrodka o nazwie Druga Szansa, który udziela pomocy osobom po wypadkach. Dziewczyna może tam liczyć na specjalistyczną pomoc i być może dzięki współpracy z terapeutką z czasem uda jej się odzyskać utracone wspomnienia.

Mijają dni, a Julia nadal niczego nie potrafi sobie przypomnieć. Mało tego - odnosi wrażenie, że terapeutka ją okłamuje. Na dodatek dziewczyna poznaje Adama, który również jest pacjentem Drugiej Szansy i tak jak ona uważa, że coś tu jest nie w porządku. Z pozoru wszystko wydaje się funkcjonować normalnie, jednak coraz częściej w ośrodku dzieją się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy. Julia czuje się coraz bardziej nieswojo i podejrzewa, że coś z tym miejscem jest nie tak, ale czy uda jej się odkryć prawdę i odzyskać własne życie?

Mówiąc szczerze sięgając po Drugą Szansę zupełnie nie wiedziałam czego się mam spodziewać. Nie czytałam poprzednich powieści autorki i miałam cichą nadzieję, że to nasze „pierwsze spotkanie” będzie udane. I takie było. Przyznaję, że dawno żadna powieść tak mnie nie wciągnęła. Okładka sugerowała, że będzie to mroczna, niepokojąca historia i rzeczywiście już od pierwszych stron dałam się porwać tej niesamowitej atmosferze. Zagubienie i przerażenie głównej bohaterki udzielało się także i mnie. Były momenty, że naprawdę trochę się bałam, także ogromny plus dla autorki za umiejętność budowania odpowiedniego klimatu. Muszę też wspomnieć o pełnym niedopowiedzeń zakończeniu książki, które pozostawia czytelnika z mnóstwem pytań i wątpliwości. Nic nie zostaje wyjaśnione wprost i pozostajemy z uczuciem niedosytu. Jak dla mnie zakończenie idealne, zwłaszcza w przypadku tej historii.

Słabą stroną tej powieści są moim zdaniem bohaterowie - zbyt płascy, jednowymiarowi. Pani Katarzyna posługuje się prostym, łatwym w odbiorze językiem. Zdanie są krótkie i zwięzłe, dzięki czemu całość czyta się bardzo szybko, ale wydaje mi się, że autorka mogła trochę bardziej popracować nad kreacją bohaterów, rozbudować opisy i wtedy naprawdę nie byłoby się do czego przyczepić.

Niektórzy zarzucają tej powieści przewidywalność. „Starych wyjadaczy” faktycznie pewnie nic tutaj nie zaskoczy. Sama bardzo szybko domyśliłam się (przynajmniej w pewnym stopniu) o co chodzi. Ale wiem, że jeśli ktoś nie czytał niczego podobnego, to książka zrobi na nim duże wrażenie. I właśnie takim osobom polecam ją najbardziej :)

Moja ocena: 5/6

poniedziałek, 3 listopada 2014

Życie bez Lata - Lynne Griffin


Lynne Griffin - kanadyjska aktorka i reporterka telewizyjna. Pracuje także jako konsultant i doradca rodzinny. Życie bez Lata to jej literacki debiut.

Trudno wyobrazić sobie większą tragedię niż strata jedynego dziecka. Taki okrutny los spotkał Tessę, główną bohaterkę książki. Jej 4-letnia córeczka Abby została potrącona przez samochód, a sprawca zbiegł z miejsca wypadku nie udzielając dziewczynce jakiejkolwiek pomocy. Kobieta jest załamana i z dnia na dzień pogrąża się w coraz większej rozpaczy. W końcu postanawia skorzystać z pomocy Celii - psychoterapeutki, która namawia ją do prowadzenia dziennika. Regularne zapiski pomagają Tessie uporządkować własne myśli i uczucia, ale jedna sprawa nie daje jej spokoju - za wszelką cenę musi dowiedzieć się, kto zabił jej dziecko.

Życie bez Lata to wzruszająca historia kobiety, która straciła ukochane dziecko i zarazem opowieść o trudnej sztuce wybaczania. To książka, która uświadamia nam, że szczęście bywa ulotne, a ludzkie życie jest bardzo kruche. Wystarczy jedna chwila, by wszystko zmieniło się nieodwracalnie…

Cała historia opowiedziana jest z perspektywy dwóch narratorek. Jedną z nich jest oczywiście Tessa, drugą natomiast Celia. Początkowo zastanawiałam się po co właściwie autorka tak bardzo skupiła się na postaci terapeutki. Poznajemy bowiem wiele szczegółów z prywatnego życia Celii. Obserwujemy jak układa sobie życie z drugim mężem oraz jak radzi sobie z dorastającym synem. Jak się później okazało rozbudowanie tego wątku miało sens, gdyż historie obydwu kobiet w pewnym momencie się ze sobą splatają, więcej jednak nie zdradzę :) Dodam jeszcze tylko, że Griffin posługuje się łatwym w odbiorze językiem, a bohaterowie przez nią wykreowani są wiarygodni. Fabuła jest dosyć przewidywalna, ale najważniejsze, że całość wzbudza w czytelniku mnóstwo emocji.

Jeśli macie ochotę na przyzwoicie napisaną powieść obyczajową to po Życie bez Lata możecie sięgnąć bez obaw. Nie obejdzie się bez wzruszeń, ale chyba o to właśnie chodzi :)

Moja ocena: 4,5/6

niedziela, 26 października 2014

Lewa strona życia - Lisa Genova


Sarah Nickerson - absolwentka Harvard Business School, zastępca prezesa do spraw zasobów ludzkich w dużej firmie konsultingowej. Kobieta inteligentna, świetnie wykształcona i bardzo ambitna. Po pracy mama trójki dzieci i żona Boba. Każdego dnia Sarah stara się pogodzić obowiązki domowe z napiętym do granic możliwości grafikiem w pracy. Nie zawsze udaje jej się znaleźć w ciągu dnia czas na to, żeby po prostu pobyć chwilę ze swoją rodziną, ale mimo wszystko czuje się spełniona i szczęśliwa. Przywykła już do życia na pełnych obrotach, do dawania z siebie wszystkiego - zarówno w pracy, jak i w domu. Wydaje się, że wszystko ma idealnie zaplanowane i pod kontrolą, niestety los bywa okrutny i nieprzewidywalny…

Któregoś dnia Sarah jadąc do pracy ulega bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu. Lekarze diagnozują u niej zespół nieuwagi stronnej, który jest wynikiem urazu mózgu. W praktyce oznacza to, że lewa strona świata przestaje dla niej istnieć. Jej umysł ignoruje lewą stronę wszystkiego, co ją otacza. Co dziwne, Sarah nie dostrzega, nie czuje i nie kontroluje także lewej części swojego ciała. Proste, codzienne czynności, takie jak mycie zębów, czytanie, czy chodzenie sprawiają jej ogromne trudności, a czasami są wręcz niewykonalne. Nasza bohaterka po raz pierwszy traci kontrolę nad własnym życiem, pozwala by zajęli się nią bliscy i daje sobie czas na przemyślenie pewnych spraw i zastanowienie się nad przyszłością.

Lewa strona życia to przejmująca historia kobiety, która po tragicznym wypadku próbuje na nowo odnaleźć się w otaczającym ją świecie. To również opis niezwykłego przypadku medycznego. Osobiście nigdy wcześniej nawet nie słyszałam o zespole nieuwagi stronnej, dlatego z ciekawością śledziłam, jak z tą chorobą radzi sobie Sarah. Obserwowałam jak walczy z własnymi ograniczeniami, jak desperacko próbuje wrócić do formy sprzed wypadku, jak powoli zaczyna zmieniać swoje spojrzenie na własne życie i dostrzegać to, co ważne.

Cała historia wydaje się niezwykle autentyczna dzięki świetnie wykreowanej postaci głównej bohaterki i wiarygodnie oddanym emocjom. Trzeba przyznać, że Lisa Genova ma talent w opisywaniu uczuć i potrafi zainteresować czytelnika. Pomimo, że autorka skupiła się przede wszystkim na przeżyciach i przemyśleniach głównej bohaterki, bo to one są tutaj najważniejsze, to poświęciła też trochę uwagi postaciom drugoplanowym, poruszając na przykład temat trudnej relacji matki z córką. Dzięki temu historia okazała się jeszcze ciekawsza.

Z twórczością Lisy Genovy pierwszy raz spotkałam się czytając jej debiutancką powieść - Motyl, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Lewa strona życia, choć minimalnie słabsza, również mnie nie zawiodła. W obydwu przypadkach autorka wykreowała kobity silne, niezależne i odnoszące sukcesy, dla których choroba oznacza całkowite przewartościowanie życia. O ile jednak Motyl miał dla mnie wydźwięk pesymistyczny, o tyle Lewa strona życia pokazuje, że nie zawsze choroba oznacza koniec wszystkiego, wręcz przeciwnie. Czasami może otworzyć nam oczy na to, co ważne i być początkiem czegoś nowego. Zachęcam do przeczytania.

Moja ocena: 5/6

wtorek, 21 października 2014

Stos 3/2014



Dziś przyszła pora na prezentację trzeciego i zarazem ostatniego stosiku w tym roku. Niektórym może wydać się dosyć skromny, ale jak na moje możliwości czasowe jest w sam raz :) Poza tym zaległe książki wciąż piętrzą się na półkach i dlatego w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie planuję kolejnych zakupów.




1. Matki, żony, czarownice - Joanna Miszczuk
2. Inny świat - Gustaw Herling-Grudziński
3. Druga Szansa - Katarzyna Berenika Miszczuk
4. Wyspa na prerii - Wojciech Cejrowski
5. Dotknięcie pustki - Joe Simpson


niedziela, 19 października 2014

Obietnica mroku - Maxime Chattam


Maxime Chattam - bestsellerowy francuski pisarz. Zadebiutował powieścią Otchłań zła, która jest pierwszą częścią Trylogii Zła.

Brady O’Donnel jest nowojorskim dziennikarzem, wolnym strzelcem. Sam decyduje o czym chce pisać i dla kogo, jednak od jakiegoś czasu czuje się wypalony i nie ma pomysłu na kolejny reportaż. W końcu za namową przyjaciela postanawia spotkać się z Rubis - gwiazdką filmów porno. Rozmowa z dziewczyną ma być inspiracją do napisania artykułu na temat pornobiznesu, ale sprawy przyjmują nieoczekiwany obrót - Rubis podczas spotkania strzela sobie prosto w twarz. Zszokowany dziennikarz ucieka z miejsca zdarzenia, jednak samobójstwo młodej dziewczyny nie daje mu spokoju. W związku z tym Brady rozpoczyna własne śledztwo, ale czy dzięki temu dowie się dlaczego właściwie Rubis zabiła się na jego oczach?

Obserwując poczynania głównego bohatera schodzimy do podziemi Nowego Jorku i odkrywamy świat, o którego istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć. Świat, którym rządzą najbardziej prymitywne instynkty. Chattam uświadamia nam tym samym istnienie mrocznej strony ludzkiej osobowości. Pokazuje do czego zdolny jest człowiek żeby tylko zaspokoić swoje żądze. Muszę przyznać, że chwilami ta historia była dla mnie odpychająca, chora i po prostu nieprawdopodobna. Myślałam, że autor zupełnie inaczej poprowadzi fabułę. Liczyłam na to, że na pierwszy plan wysunie się wątek kryminalny. Zdecydowanie bardziej interesowały mnie poczynania policji, niż śledztwo prowadzone trochę na oślep przez Bradiego. Tymczasem Chattam skupił się głownie na aspekcie psychologicznym powieści. I chociaż początkowo fabuła wydawała mi się ciekawa, to w miarę przewracania kolejnych stron czułam coraz większe rozczarowanie i traciłam zainteresowanie tym, co czytam. Samo zakończenie też nie powaliło mnie na kolana, a całość według mnie wypadła bardzo przeciętnie.

Obietnica mroku na pewno nie jest najlepszym thrillerem, jaki w życiu czytałam i chociaż były fragmenty, które mnie interesowały, zwłaszcza te dotyczące działań policji, to klimat panujący na kartach tej książki skutecznie mnie od niej odstraszał. Chciałam poczuć dreszczyk emocji, a chwilami zamiast tego czułam wręcz obrzydzenie. Miałam w planach Trylogię Zła, ale teraz sama nie wiem, czy w ogóle się za nią zabierać…

Moja ocena: 3/6

czwartek, 9 października 2014

Czerwień Rubinu - Kerstin Gier


Kerstin Gier - niemiecka pisarka, tworząca również pod pseudonimami Jule Brand i Sophie Bérard. Autorka powieści dla kobiet i młodzieży. Największy sukces przyniosła jej Trylogia Czasu.

Gwendolyn Shephard jest zwyczajną szesnastolatką, pochodzi jednak z zupełnie niezwyczajnej rodziny. Jak się okazuje niektórzy przodkowie dziewczyny posiadali gen umożliwiający im podróżowanie w czasie. Teraz cała rodzina Gwen z niecierpliwością wyczekuje aż ten wyjątkowy dar ujawni się u jej kuzynki - Charlotty, która ma być dwunastą z kolei i zarazem ostatnią podróżniczką w czasie, do czego zresztą już od najmłodszych lat była starannie przygotowywana. Tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich, okazuje się, że posiadaczką genu jest Gwendolyn i w związku z tym ma do wypełnienia specjalną misję. Czy poradzi sobie pomimo, że jest kompletnie nieprzygotowana? Wprawdzie ma jej towarzyszyć Gideon – jeden z podróżników w czasie, ale tych dwoje raczej nie pała do siebie sympatią…

Czerwień Rubinu jest pierwszym tomem Trylogii Czasu. Przyznaję, że nie są to zbytnio moje klimaty, ale naczytałam się tak wiele dobrego o tej książce, że żal było nie dać jej szansy. Niestety, raczej nie dołączę do rzeszy zachwyconych czytelników. Przede wszystkim jak dla mnie przez pierwszą połowę książki właściwie niewiele się dzieje, akcja nabiera tempa tak naprawdę dopiero pod koniec. Na szczęście autorka pisze prostym, przystępnym językiem i całość czyta się bardzo szybko. Podoba mi się, że bohaterowie nie są wyidealizowani, ale niestety okazali się schematyczni aż do bólu, a ich zachowania łatwe do przewidzenia. Autorka niby stara się dbać o szczegóły. Bohaterowie przenoszą się do przeszłości zawsze w odpowiednich dla danych czasów strojach i fryzurach, ale nie pojmuję jak niektórzy czytelnicy na tej podstawie mogą twierdzić, że książka świetnie oddaje klimat epoki (tak, spotkałam się z takimi opiniami). Według mnie nie oddaje ani trochę :)

Czerwień Rubinu to historia z potencjałem, który moim zdaniem nie został do końca wykorzystany. To jednak dopiero pierwsza część trylogii, zobaczymy jak będzie z kolejnymi. Może autorka pozytywnie mnie zaskoczy? A jeśli nie, to znak, że chyba po prostu wyrosłam z tego typu książek.

Moja ocena: 3,5/6

piątek, 26 września 2014

Śmiertelne napięcie - Alex Kava


Alex Kava – amerykańska pisarka, autorka thrillerów psychologicznych.

Dla grupki nastolatków z Nebraski to miała być tylko kolejna nocna impreza w lasach Parku Narodowego. Nikt nie przypuszczał, że wszystko skończy się tak tragicznie. Gdy na miejsce dociera agentka FBI, Maggie O'Dell, dokonuje makabrycznego odkrycia – dwójka młodych ludzi nie żyje, a obrażenia na ich ciele wskazują na silne porażenie prądem. Ci, którym udało się przeżyć, są ranni i śmiertelnie przerażeni. Nie potrafią wyjaśnić, co tak właściwie wydarzyło się w nocy. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy troje z ocalałych nastolatków ginie w niewyjaśnionych okolicznościach.

W tym samym czasie w dwóch szkołach w Wirginii i Waszyngtonie zostają zgłoszone masowe zatrucia uczniów. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną epidemii było zakażone mięso serwowane w szkolnych stołówkach. O pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy zostaje poproszony Benjamin Platt, wybitny specjalista od chorób zakaźnych.

Wkrótce O'Dell i Platt odkryją fakty, które pozwolą połączyć ze sobą te dwa różne śledztwa. Na jaw wyjdą tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Czy wszyscy wyjdą z tego cało? I jak zakończy się cała sprawa? Te pytania zostawiam bez odpowiedzi.

Śmiertelne napięcie to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kavy, chociaż muszę zaznaczyć, że jest to już dziewiąta z kolei część serii z agentką Maggie O’Dell w roli głównej. Na szczęście nieznajomość poprzednich części w niczym nie przeszkadza i można tę książkę traktować jako odrębną historię.

Kava posługuje się łatwym w odbiorze językiem, unika zbędnych opisów, przez co całość czyta się błyskawicznie. Autorka skupiła się na dwóch głównych wątkach i poprowadziła akcję dwutorowo. Wydarzenia związane z masowym zatruciem w szkole przeplatają się ze śledztwem prowadzonym przez agentkę O’Dell. Mnie osobiście wątek związany z epidemią wśród dzieci jakoś niezbyt zaciekawił, za to z zainteresowaniem śledziłam poczynania Maggie. Przez długi czas nie miałam pojęcia jak autorka powiąże te dwa z pozoru niemające ze sobą nic wspólnego śledztwa. Niestety kiedy obydwie historie zaczęły się zazębiać odniosłam wrażenie, że dzieje się to trochę na siłę. Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Ostatnie strony pozostawiają czytelnika z mnóstwem pytań i uczuciem niedosytu. Wprawdzie w większości przypadków właśnie takie niedopowiedzenia na zakończenie bardzo lubię, ale tutaj według mnie raczej się to nie sprawdziło.

Sama nie wiem jak ocenić tę książkę. Przeczytałam już sporo powieści z tego gatunku i niestety Śmiertelne napięcie na ich tle niczym szczególnym się nie wyróżnia. Nie powiem, że się zawiodłam, bo aż tak źle nie było, ale w zachwyt też nie wpadłam. Jestem ciekawa jak się sprawy mają w przypadku pozostałych powieści Kavy. Którą z nich polecacie najbardziej?

Moja ocena: 4/6

czwartek, 18 września 2014

Lot nisko nad ziemią - Ałbena Grabowska-Grzyb


Ałbena Grabowska-Grzyb - z wykształcenia lekarz neurolog. Z zamiłowania pisarka o bułgarskich korzeniach. W swoim dorobku ma powieści zarówno dla dorosłych jak i dla młodszych czytelników.

Weronika Przybyszewska od małego była wychowywana w myśl zasady: „nie wyróżniaj się”. Jej rodzice funkcjonowali w ramach utartych norm społecznych i dla swojej córki pragnęli tego samego - bezpiecznej przeciętności. Weronika jednak miała odwagę marzyć i siłę, by w decydujących momentach sprzeciwić się rodzicom. Zdobyła upragniony zawód – została przedszkolanką. Poznała też Sławka, który okazał się miłością jej życia i za którego wkrótce wyszła za mąż. Czas płynął i wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić cudownego szczęścia, jakie przepełniało naszą bohaterkę. A jednak… Okazuje się, że Weronika i Sławek nie mogą mieć dzieci. Mimo terapii i usilnych starań muszą w końcu pogodzić się z faktem, że nigdy nie zostaną rodzicami. Wkrótce potem na naszą bohaterkę spada kolejny cios - Sławek ginie na skutek wypadku spowodowanego przez pijanego kierowcę. Świat Weroniki wywraca się do góry nogami, nagle wszystko traci sens. Czy kobiecie uda się kiedykolwiek pogodzić z tak wielką stratą? Czy będzie potrafiła odbudować swój zrujnowany świat i jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić?

Lot nisko nad ziemią to połączenie powieści obyczajowej i psychologicznej. To opowieść o miłości, jaka zdarza się raz w życiu, o ogromnej samotności i stracie, z którą trudno się pogodzić. W powieści możemy zauważyć dosyć wyraźny podział na dwie części. Pierwsza opisuje życie Weroniki przed śmiercią męża. Historia, choć dosyć schematyczna, jest wciągająca i czyta się ją z przyjemnością. Druga część natomiast skupia się na życiu Weroniki po stracie męża. Tutaj autorka postanowiła nieco zagmatwać fabułę i wprowadziła całą plejadę nowych postaci. Czytelnik od razu wyczuwa, że cała historia zaczyna się robić jakaś „dziwna” i zastanawia się o co w tym wszystkim chodzi? Osobiście chwilami czułam się trochę przytłoczona, a nawet znudzona czytając fragmenty, które wydawały mi się wplecione w całość zupełnie bez sensu. W końcu dopadło mnie zniecierpliwienie i już myślałam, że autorce po prostu brakło pomysłu na poprowadzenie fabuły. Jak się jednak okazuje pani Ałbena pomysł miała i postawiła na zakończenie, które wprawi niejednego w zdumienie. Ja akurat w pewnym momencie przewidziałam rozwój wypadków, ale myślę, że większość czytelników da się zaskoczyć :)

Warto również wspomnieć o świetnie nakreślonym portrecie psychologicznym głównej bohaterki. Jej relacje z rodzicami, związek ze Sławkiem i w końcu samotne zmaganie się z żałobą zostały bardzo dogłębnie i trafnie zobrazowane. Autorka szczegółowo opisuje też wszystkie przemyślenia Weroniki oraz emocje, które nią targają, zwiększając w ten sposób autentyczność tej postaci.

Podsumowując, Lot nisko nad ziemią to niepozornie zaczynająca się historia z zaskakującym zakończeniem. Jeśli macie ochotę na ciekawe połączenie powieści obyczajowej i psychologicznej w polskim wydaniu, to zachęcam do przeczytania powieści pani Ałbeny.

Moja ocena: 4,5/6

środa, 10 września 2014

Moja siostra mieszka na kominku - Annabel Pitcher


Annabel Pitcher- brytyjska pisarka. Moja siostra mieszka na kominku jest jej debiutancką powieścią. Książka trafiła na listy bestsellerów, uzyskała nominacje do kilku prestiżowych nagród i okrzyknięto ją jednym z najlepszych debiutów angielskiej prozy ostatnich lat.

Kiedyś Jamie był szczęśliwy, miał kochających rodziców i dwie siostry-bliźniaczki, Rose i Jasmine. Niestety rodzinę chłopca dotknęła ogromna tragedia, która zmieniła wszystko – w wyniku bomby podłożonej przez muzułmańskich terrorystów zginęła jedna z dziewczynek - Rose. Od tamtego wydarzenia minęło prawie pięć lat, a mimo to rodzice Jamiego wciąż nie pogodzili się ze stratą córki. Są zrozpaczeni, straszliwie cierpią i zamykają się w swoim bólu. Z każdym dniem też coraz bardziej się od siebie oddalają. W końcu matka odchodzi do innego mężczyzny, a ojciec coraz częściej topi smutki w alkoholu. Dziesięcioletni Jamie czuje się zagubiony, nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacji i nie pojmuje dlaczego życie zwyczajnie nie toczy się dalej. Próbuje zrozumieć tragedię, która doprowadziła do rozpadu jego rodziny, ale od tamtej pory minęło już kilka lat, chłopiec był zbyt mały by naprawdę mocno przeżyć stratę siostry. Tak właściwie nawet już jej nie pamięta i wcale za nią nie tęskni, a jedyne czego pragnie, to żeby wszystko było jak dawniej…

Moja siostra mieszka na kominku to chwytająca za serce i niezwykle wzruszająca historia małego chłopca, którego świat pewnego dnia wywrócił się do góry nogami. To studium rozpaczy, ukazujące jak śmierć bliskiej osoby może zniszczyć nawet najbardziej kochającą się rodzinę. To w końcu także poruszająca opowieść o samotności, zagubieniu i wyobcowaniu. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę było oddanie głosu dziecięcemu narratorowi – Jamiemu. W tej roli wypada on niezwykle wiarygodnie. Chłopiec opisuje otaczającą go rzeczywistość z prostotą i typową dla dziecka naiwnością. Jednocześnie jego opowieść jest pełna emocji i życiowej mądrości. Dzięki takiej narracji autorka pokazała, że o śmierci i cierpieniu można pisać w prosty sposób, bez patosu i popadania w tani sentymentalizm, a żeby oddać prawdziwe emocje wcale nie potrzeba wielkich słów. Doceniam to, że w tę jakże smutną historię zostały wplecione „elementy” podnoszące czytelnika na duchu. Piękna więź między rodzeństwem, prawdziwa przyjaźń z Sunyą i samo zakończenie książki – to coś, co pomimo ogromnego wzruszenia pozwalało mi wierzyć, że Jamie będzie jeszcze kiedyś szczęśliwy.

Moja siostra mieszka na kominku to książka z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Taka, która porusza najbardziej wrażliwe struny w sercu i skłania do refleksji. Okazuje się, że proste słowa znaczą najwięcej. Pozostaje mi jedynie pogratulować Annabel Pitcher tak świetnego debiutu i liczę na to, że na tym jej pisarska kariera się nie zakończy.

Moja ocena: 5/6

czwartek, 4 września 2014

Szczęście pachnie bzem - Aleksandra Tyl


Dosłownie kilka dni temu skończyłam czytać Aleję Bzów autorstwa Aleksandry Tyl. Powieść zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam od razu sięgnąć po kontynuację, czyli Szczęście pachnie bzem. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, bo książka okazała się jeszcze lepsza niż część pierwsza i wciągnęła mnie be reszty.

W życiu Izabeli Wieniawskiej jak zwykle dużo się dzieje. Długo wyczekiwane mieszkanie jest wreszcie gotowe do odbioru. Udało się uzbierać pieniądze na operację Oliwki i wkrótce jej mała chrześnica wyjedzie do Stanów, by tam przejść skomplikowany zabieg. Poza tym nasza bohaterka ma nową pracę, której poświęca mnóstwo czasu i energii. Zależy jej żeby sprawdzić się na nowym stanowisku, dlatego jest maksymalnie zaangażowana w to, co robi i daje z siebie wszystko. Wolne chwile najczęściej spędza z ukochanym. Stara się też zbytnio nie zaniedbywać babci. Mimo wielu obowiązków Iza czuje, że wszystko w jej życiu powoli zaczyna się układać i do pełni szczęścia brakuje jej naprawdę niewiele. Niestety, los bywa przewrotny. Z dnia na dzień świat Izabeli wywraca się do góry nogami. Będzie musiała podjąć kilka ważnych decyzji i zweryfikować większość dotychczasowych planów. Jak sobie z tym poradzi? I czy w końcu odnajdzie upragnione szczęście? Tego musicie się już sami dowiedzieć.

Szczęście pachnie bzem to świetna powieść obyczajowa z miłością w tle, a przy okazji wciągająca historia o zaufaniu i kobiecej przyjaźni. Po przeczytaniu Alei Bzów spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że w drugiej części autorka skupi się przede wszystkim na wątku miłosnym. Obawiałam się nawet, że może być zbyt mdło i romantycznie. Tymczasem pani Aleksandrze udało się mnie zaskoczyć. Bardzo skomplikowała życie głównej bohaterki, przez co zrobiło się naprawdę ciekawie. I chociaż było pewne, że cała historia zakończy się happy endem, to i tak z zaciekawieniem śledziłam perypetie Izabeli. Wątek romantyczny oczywiście się pojawił, ale podobnie jak w poprzedniej części, tak i tutaj stanowił on tło wydarzeń i nie zdominował fabuły. Powieść czytało mi się wyjątkowo dobrze i nie miałam ochoty odrywać się nawet na minutę, dlatego z czystym sercem polecam ją każdemu.

Moja ocena: 5/6

wtorek, 26 sierpnia 2014

Aleja Bzów - Aleksandra Tyl


Aleksandra Tyl - polska pisarka, autorka powieści obyczajowych. Zadebiutowała książką Miłość wyczytana z nut.

Izabela Wieniawska to młoda, sympatyczna i ambitna dziennikarka jednego z czołowych pism społeczno-kulturalnych w kraju. W jej życiu zawodowym sporo się dzieje. Wieniawska ma mnóstwo ciekawych pomysłów i ogromny zapał do pracy, to jednak za mało żeby wygrać tocząca się właśnie walką o stanowisko szefa działu, nie wszyscy bowiem grają fair play. Przebiegła stażystka Marta rzuca Izie kłody pod nogi i próbuje zaprzepaścić jej szanse na awans. Jakby tego było mało przyjaciółka i zarazem współlokatorka naszej bohaterki niespodziewanie rzuca wszystko i wyjeżdża w poszukiwaniu sensu życia, zostawiając utrzymanie mieszkania na głowie Izy. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wiadomość o sprzedaży pałacu na wsi, położonego przy Alei Bzów, w którym Izabela spędziła dzieciństwo. Mieszka tam obecnie jej ukochana babcia, niestety staruszka niebawem zostanie eksmitowana, gdyż nowy inwestor, Wiktor Morawski, planuje w tym miejscu postawić hotel.

Problemy piętrzą się z dnia na dzień i Iza czuje się nimi coraz bardziej przytłoczona. Wszystkie zmartwienia odchodzą jednak na dalszy plan, kiedy nasza bohaterka poznaje Monikę - mamę chorego dziecka. Pochłonięta pracą, wspierająca babcię  i zaangażowana w pomoc nowej koleżance Izabela nawet nie zauważa kiedy los w końcu zaczyna się do niej uśmiechać…

Aleja Bzów to niezwykle ciepła, pełna uroku i humoru powieść, od której trudno się oderwać. Jest to historia o przyjaźni, pięknej relacji między babcią i wnuczką oraz o życiu, które choć niełatwe, to przynosi nam wiele pozytywnych niespodzianek. Polubiłam główną bohaterkę. To taka „dziewczyna z sąsiedztwa”. Zresztą wszyscy bohaterowie są bardzo realni, jakby wyciągnięci z prawdziwego życia. Problemy z jakimi się zmagają nie są wydumane, ale zwyczajne, ludzkie, takie które mogą dotknąć każdego z nas. Dzięki temu łatwo wczułam się w fabułę i z zaciekawieniem śledziłam rozwój wydarzeń. W powieści nie zabrakło też wątku romantycznego, jednak nie wysuwał się na pierwszy plan. To akurat bardzo przypadło mi do gustu, bo według mnie jest to najsłabszy element całej historii. Jakoś kompletnie nie poczułam „chemii” między bohaterami, nie udzieliły mi się ich emocji i cały ten romans wydał mi się dosyć sztuczny. Ogólnie pierwsza połowa książki podobała mi się bardzo, natomiast druga już trochę mniej, niemniej jednak z chęcią sięgnę po kontynuację.

Aleja Bzów, choć nieco przewidywalna, wciąga już od pierwszej strony i nie pozwala odłożyć się z powrotem na półkę. Jeśli macie ochotę na lekką, niewymagającą i kobiecą lekturę, to powieść Aleksandry Tyl będzie doskonałym wyborem.

Moja ocena: 4,5/6

czwartek, 21 sierpnia 2014

Bezduszna - Gail Carriger


Gail Carriger - amerykańska pisarka, jej prawdziwe nazwisko to Tofa Borregaard. Zadebiutowała w roku 2009 powieścią Bezduszna, która jest pierwszym tomem z cyklu Protektorat parasola.

Wyobraźcie sobie XIX-wieczną Anglię, gdzie wampiry, wilkołaki i duchy są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. W takich czasach właśnie przyszło żyć Alexii Tarabotti, dwudziestosześcioletniej  starej pannie o włoskich korzeniach. Rodzina całkowicie spisała ją na straty, no bo jak wydać dobrze za mąż kobietę o tak śniadej cerze i wydatnym nosie? Nie ma co ukrywać, egzotyczna uroda naszej bohaterki nie dodaje jej uroku. Do tego Alexia ma charakterek. Jest inteligentna, wygadana i nadludzka, nie posiada bowiem duszy… Jako bezduszna natomiast ma niezwykłą zdolność neutralizowania mocy wszystkich istot nadprzyrodzonych. Oznacza to, że zarówno wampiry, jak i wilkołaki przy bezpośrednim kontakcie fizycznym z panną Tarabotti tracą swoją moc i nieśmiertelność, przybierając ludzką postać.

Względnie spokojne życie Alexii nieoczekiwanie komplikuje się, kiedy podczas pewnego nudnego przyjęcia zabija w obronie własnej wampira, który próbował ją zaatakować. Co więcej, okazuje się, że w mieście od jakiegoś czasu giną zarejestrowani nadprzyrodzeni, a na ich miejsce pojawiają się nowi. Niefortunnym zbiegiem okoliczności Alexia trafia w sam środek niezwykłych wydarzeń i osobiście angażuje się w całą sprawę. Zagadkę próbuje również rozwikłać gburowaty lord Maccon, który, delikatnie mówiąc, działa pannie Tarabotti na nerwy… Jak skończy się ta zawiła historia? Tego już Wam nie zdradzę :)

Bezduszna to książka, po której nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Z jednej strony odstraszała mnie sama wzmianka o wilkołakach i wampirach, bo są to postaci, za którymi nie przepadam. Z drugiej strony osadzenie akcji w wiktoriańskiej Anglii wzbudziło moje zainteresowanie. Byłam ciekawa jak wypadnie taka mieszanka i po przeczytaniu powieści stwierdzam, że wszystko wyszło całkiem nieźle. Spodobała mi się kreacja bohaterów, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych. Każda z postaci była wyrazista, barwna i inna od pozostałych. Szczególnie polubiłam Alexię - bystrą, upartą, mającą własne zdanie i tak różną od kobiet ówczesnej epoki. Powieść napisana jest lekko i z humorem, nie brakuje w niej zabawnych dialogów. Uśmiech wzbudzają też niektóre wypowiedzi bohaterów, ich zachowanie, czy wygląd. Akcja rozwija się dosyć szybko, fabuła jest jednak bardzo przewidywalna. Oczywiście pojawia się wątek miłosny, który z góry wiadomo jak się potoczy, ale na szczęście jest tutaj w miarę „strawny”.

Jeśli chcecie poznać alternatywną wersję wiktoriańskiej Anglii i macie ochotę na powieść o wilkołakach i wampirach, ale trochę w innej odsłonie to zachęcam do przeczytania Bezdusznej. Ja sama jestem zainteresowana kolejnymi tomami, chociaż nie ukrywam, że nie są to do końca moje klimaty.

Moja ocena: 4/6

piątek, 15 sierpnia 2014

C.J. Clark - Cień pamięci


C.J. Clark - pisarka, ilustratorka książek i artystka mieszkająca w Teksasie. Cień pamięci jest jak dotąd jedyną wydaną w Polsce powieścią tej autorki.

Anabelle Storm jest kobietą po pięćdziesiątce i cierpi na wczesną postać Alzheimera. W każdej sytuacji może jednak liczyć na wsparcie swojego ukochanego męża Stanleya. Niestety w dniu jego śmierci życie naszej bohaterki wywraca się do góry nogami. Teraz kobieta zostaje zupełnie sama. No, może niezupełnie. Ma jeszcze córkę Lily, ale jakoś nigdy im się nie układało. Anabelle jako matka była zawsze surowa, oschła i nieprzejednana. Wiele wymagała od córki, ale nie potrafiła okazać jej wsparcia, czy jakichkolwiek uczuć. Lily przez lata tłumiła w sobie żal do matki, powoli odsuwała się od niej coraz bardziej, aż w końcu praktycznie straciły ze sobą kontakt. Śmierć Stanleya przyniosła jednak w ich skomplikowanej relacji pewien przełom.

Lily nie zdaje sobie sprawy z choroby matki. Tymczasem stan Anabelle stale się pogarsza. Coraz częściej jest zdezorientowana, popada w otępienie i ma obsesję na punkcie jakiegoś czerwonego pudełka, którego nie może nigdzie znaleźć. Lily jest coraz bardziej zaniepokojona dziwnym zachowaniem matki, aż któregoś dnia odkrywa straszną prawdę. Czy pomimo ogromnego żalu, jaki ma do swojej rodzicielki zdecyduje się nią zaopiekować? Czy kiedykolwiek dowie się, dlaczego tak właściwie nigdy nie mogły się porozumieć? Dlaczego Anabelle nie potrafiła być dla niej czułą i kochającą matką, jaką zawsze pragnęła mieć? Odpowiedzi na te pytania skrywa pewne czerwone pudełko…

Cień pamięci to piękna i jednocześnie bardzo smutna historia o trudnych relacjach międzyludzkich, sile przebaczenia i wpływie przeszłości na nasze życie. Bohaterowie są bardzo realistyczni i już od pierwszej strony z zaciekawieniem śledzimy ich losy. Książka jest też doskonałym studium choroby Alzheimera. Autorka niezwykle wiarygodnie ukazała, jak osoba dotknięta tą straszliwą przypadłością powoli traci kontakt z rzeczywistością. Możemy też na wszystko spojrzeć z perspektywy rodziny chorego oraz zupełnie obcych osób, przez co mamy pełny obraz sytuacji. Muszę też zaznaczyć, że w całej powieści równie ważnym tematem jak choroba jest kwesta trudnych relacji między matką i córką. Tutaj niezwykle ciekawa okazała się postać Anabelle. Budzi ona skrajne emocje - możemy ją potępiać i krytykować, a jednocześnie jej współczujemy i jesteśmy w stanie wszystko wybaczyć. Jej historia na pewno poruszy serce niejednego czytelnika.

Cień pamięci polecam wszystkim, którzy mają ochotę na pełną wzruszeń i dająca do myślenia historię. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Ja byłam pozytywnie zaskoczona i dziwię się trochę, że jakoś niewiele się słyszy o tej książce. A szkoda, bo jest warta uwagi.

P.S. Jeśli ciekawi was temat choroby Alzheimera, to polecam zajrzeć również do książki Motyl, autorstwa Lisy Genovy. Recenzję znajdziecie tutaj.

Moja ocena: 5/6

niedziela, 10 sierpnia 2014

Prawo matki - Diane Chamberlain


Diane Chamberlain - wielokrotnie nagradzana amerykańska pisarka, autorka kilkunastu powieści. Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i zajmują wysokie miejsca na listach bestsellerów.

Laurel Lockwood jest troskliwą i kochającą matką dwójki dzieci - siedemnastoletniej Maggie i piętnastoletniego Andiego. Niestety nie zawsze była takim wzorowym rodzicem. W przeszłości przez długi czas zmagała się z depresją i nadużywała alkoholu, przez co jej syn urodził się z poalkoholowym uszkodzeniem płodu. Właśnie dlatego Andy wygląda na młodszego od rówieśników, jest łatwowierny, nie potrafi przewidzieć konsekwencji swojego zachowania i ma swój własny, specyficzny sposób patrzenia na świat. Laurel wie, że nie może cofnąć czasu, ale robi wszystko, żeby być dla chłopca jak najlepszą matką.

Któregoś dnia, mimo swojej nadopiekuńczości, decyduje się puścić syna na zabawę w miejscowym kościele. Budynek staje w płomieniach. Andy jako jedyny znajduje bezpieczne wyjście i wychodzi  z pożaru bez szwanku. Na dodatek ratuje swoich kolegów i szybko staje się bohaterem. Niestety podczas prowadzonego przez policją dochodzenia pojawiają się dowody sugerujące, że to Andy podłożył ogień… Czy rzeczywiście chłopiec jest winny tragedii? Czy Laurel zna syna na tyle, żeby wbrew wszystkiemu wierzyć w jego niewinność? Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru? Te pytania zostawiam bez odpowiedzi.

Prawo matki to moje pierwsze spotkanie z twórczością Chamberlain i zaliczam je do udanych. Autorka posługuje się prostym, łatwym w odbiorze językiem. Powieść podzielona jest na krótkie rozdziały dzięki czemu czyta się ją błyskawicznie. Ciekawym zabiegiem okazało się zastosowanie narracji prowadzonej z punktu widzenia czterech bohaterów, dzięki czemu zyskujemy pełniejszy obraz całej historii. Wydarzenia teraźniejsze przeplatają się z rozdziałami poświęconymi przeszłości. Poznajemy przeszłość Laurel, na jaw wychodzą też liczne rodzinne tajemnice, a przy tym wszystkim aż do ostatniej strony zastanawiamy się, kto stoi za podłożeniem ognia. I przyznaję, że dałam się zaskoczyć :)

Jeśli chodzi o słabe strony powieści, to według mnie są to bohaterowie. Podobało mi się, ze żaden z nich nie jest idealny, każdy popełnia jakieś błędy, ale zabrakło mi w tym głębszej analizy psychologicznej chociażby Andiego, który dzięki temu mógłby być o wiele ciekawszą postacią. Spodziewałam się też, że książka wywoła we mnie lawinę emocji, ale tak się nie stało. Chociaż cała historia była wciągająca, ciekawie napisana i zmuszająca chwilami do zastanowienia się na życiem, to nie potrafiłam tak do końca wczuć się w sytuację bohaterów, czułam się jakbym raczej stała gdzieś z boku, niż brała udział w toczącej się akcji, ale może po prostu mam zbyt duże wymagania. W końcu powieść Chamberlain to zwykłe czytadało, wprawdzie bardzo dobre, ale jednak…

Prawo matki to opowieść o błędach młodości, rodzinnych tajemnicach i sile matczynej miłości. O decyzjach, które mogą zaważyć na całym naszym życiu i o tym, że nie zawsze wszystko jest takie, jak się wydaje. Jeśli szukacie ciekawej, ale niewymagającej historii, takiej w sam raz na jedno długie popołudnie, to ta książka będzie idealnym wyborem.

Moja ocena: 5/6

czwartek, 7 sierpnia 2014

Zgoda na szczęście - Anna Ficner-Ogonowska

Z twórczością pani Anny Ficner-Ogonowskiej pierwszy raz spotkałam się kilka miesięcy temu czytając jej debiutancką powieść - Alibi na szczęście. Historia Hanki i Mikołaja wciągnęła mnie do tego stopnia, że od razu sięgnęłam po kontynuację, czyli Krok do szczęścia. Teraz natomiast przyszła pora na część trzecią.

Hanka w końcu odważyła się otworzyć swoje serce na miłość i zrozumiała, że Mikołaj jest mężczyzną z którym chce spędzić resztę swojego życia. Przy nim powoli wracają jej chęci do życia i umiejętność patrzenia w przyszłość z optymizmem. I chociaż nadal często wraca myślami do tragicznych wydarzeń z przeszłości, to już nie wywołują w niej poczucia obezwładniającej rozpaczy i beznadziei. Wydaje się, że Hanka i Mikołaj nareszcie mogą skupić się na sobie i swojej miłości, niestety, jak to w życiu często bywa, coś ciągle przeszkadza im w cieszeniu się własnym szczęściem…

Hanka odkrywa pewną rodzinną tajemnicę, która wiele zmieni w życiu jej i Dominiki. Nie wie jeszcze tylko jak powiedzieć o wszystkim siostrze, która tymczasem próbuje odnaleźć się w roli żony i matki. Ogromnego wsparcia będzie też potrzebował Mikołaj i jego rodzina, która będzie przechodziła wyjątkowo trudny okres. Na szczęście Hanka może liczyć na pomoc dobrych dusz - ciotki Anny i pani Irenki, która odegra w tej części szczególną rolę.

Zgoda na szczęście, podobnie jak dwie poprzednie części, skradła moje serce. Z ciekawością śledziłam dalsze losy Hanki, Mikołaja, Dominki oraz pozostałych bohaterów. Oczywiście od samego początku wiedziałam jak ta historia się zakończy, ale wyjątkowo nie przeszkadzało mi to ani trochę. Pani Ania potrafi stworzyć w swojej powieści niesamowity klimat. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo zżyłam się z bohaterami, że czytając ich historie, miałam wrażenie jakbym czytała o dobrych znajomych. Właśnie dlatego z łatwością przymykam oko na drobne mankamenty książki i paradoksalnie, to co zawsze mi przeszkadza w powieściach - przewidywalna fabuła, wyidealizowani bohaterowie i ogólne przesłodzenie, tutaj akurat się sprawdziło. A może po prostu czasami takie ciepłe, pozytywne opowieści są nam potrzebne? Życie w końcu składa się z takich właśnie historii, może mniej bajkowych, ale opartych na tych samych wyświechtanych schematach.

Recenzje poprzednich części znajdziecie tutaj:
1. Alibina szczęście
2. Krokdo szczęścia

Moja ocena: 5/6

sobota, 2 sierpnia 2014

Krzyk ciszy - Elizabeth Flock


Z twórczością Elizabeth Flock spotkałam się już dwukrotnie. Pierwsza jej powieść, którą czytałam - Emma i ja absolutnie mnie zachwyciła, zwłaszcza samo zakończenie. Druga - Dogonić rozwiane marzenia trzymała poziom, chociaż okazała się nieco gorsza od poprzedniczki. Teraz przyszła kolej na debiutancką powieść autorki, czyli Krzyk ciszy. Jakie zrobiła na mnie wrażenie?

Przejdźmy na początek do krótkiego opisu fabuły. Głowna bohaterka, Isabel Murphy, jest odnoszącą sukcesy prezenterką w jednej z dużych stacji telewizyjnych. Któregoś dnia staje przed dużym wyzwaniem - ma poprowadzić na żywo specjalne wydanie wiadomości. Isabel czuje ogromną presję, chce podołać zadaniu, jednak w głowie ma zamęt. Ogarnia ją paraliżujący strach i w momencie wejścia na antenę, na oczach milionów telewidzów nie potrafi wydusić z siebie ani jednego słowa. Realizatorzy programu szaleją ze złości i próbują jakoś ratować sytuację, jednak bezskutecznie. Isabel zawiodła i to na całej linii. Nie pierwszy raz przychodzi jej do głowy, że powinna ze sobą skończyć…

Po nieudanej próbie samobójczej nasza bohaterka trafia do szpitala psychiatrycznego. Początkowo wydaje jej się, że zupełnie tam nie pasuje. Nie jest przecież wariatką. Po jakimś czasie jednak przyzwyczaja się do szpitalnego życia i poznaje innych pacjentów, którzy borykają się z różnymi problemami. Nawet terapia zaczyna przynosić chyba jakieś skutki, bo Isabel powoli uczy się inaczej patrzeć na siebie i swoje życie.

Krzyk ciszy to powieść o trudnej sztuce akceptacji samego siebie, o szukaniu sensu w życiu i odnajdywaniu się w świecie, który tak wiele od nas wymaga. Isabel musi zrozumieć, że nigdy nie uda jej się wszystkich zadowolić, że nie można być doskonałym w każdej dziedzinie. Przede wszystkim jednak musi pokochać samą siebie. Jest to trudne zadanie i wymaga od niej przeanalizowania wielu spraw, zwłaszcza relacji z rodzicami i mężem. Okazuje się, że kluczem do normalnego życia, jest zajrzenie w głąb siebie i akceptacja tego, co się tam zobaczy.

Muszę powiedzieć, że tym razem Elizabeth Flock trochę mnie rozczarowała. Może dlatego, że dwie poprzednie książki autorki, które czytałam bardzo mi się podobały, a w tej czegoś mi zabrakło. Sam pomysł był niezły, gorzej wyszło z jego realizacją. Jak dla mnie postać głównej bohaterki okazała się płaska i słabo przekonująca. Szpital psychiatryczny jako miejsce akcji też wypadł dosyć nijako, a szkoda, bo liczyłam na to, że ta szpitalna atmosfera nada książce odpowiedniego klimatu. Podobało mi się natomiast wplecenie do fabuły wątków dotyczących przeszłości Isabel, dzięki czemu można się było o niej czegoś więcej dowiedzieć. Ciekawym urozmaiceniem były postaci pozostałych pacjentów, ale żaden jakoś nie przykuł mojej uwagi na dłużej.

Podsumowując, Krzyk ciszy to powieść, która na pewno skłania do refleksji nad własnym życiem ale jednocześnie jest to niczym niewyróżniające się czytadło, także jak macie akurat coś lepszego do poczytania, to spokojnie możecie sobie darować ten tytuł :)

Moja ocena: 3,5/6

sobota, 26 lipca 2014

Pretty Little Liars 8. Pożądane - Sara Shepard


Pożądane to już ósmy z kolei tom serii Pretty Little Liars. Mężczyzna podejrzany o zabójstwo Alison oraz dwóch innych osób siedzi w areszcie. Emily, Spencer, Aria i Hanna nie dostają już żadnych tajemniczych smsów, nikt ich nie szantażuje i nie grozi im. Wydaje się, że dziewczyny w końcu naprawdę mogą odetchnąć z ulgą. Niestety ten złudny spokój zostaje bardzo szybko przerwany, kiedy rodzina DiLaurentis składa publiczne oświadczenie i ujawnia skrzętnie skrywaną przez lata tajemnicę. Wiadomość wstrząsa całym miasteczkiem, a najbardziej czterema przyjaciółkami. Jednocześnie pewne sprawy zostają raz na zawsze wyjaśnione i Emily, Spencer, Aria i Hanna są przekonane, że wszystko co złe jest już za nimi. Ale czy na pewno? Przecież przedstawienie dopiero się zaczyna…

Po serię PLL sięgam zawsze wtedy, kiedy mam ochotę na coś lekkiego i przyjemnego, niewymagającego większego skupienia. Z każdym kolejnym tomem mam jednak obawy, czy autorce uda się utrzymać poziom poprzednich części. Zawsze też zastanawiam się, co nowego może się wydarzyć w tej ciągnącej się już dosyć długo historii. Tym razem muszę przyznać, że Sara Shepard przeszła samą siebie, bo takiego obrotu sprawy zupełnie się nie spodziewałam. Nie zdradzę szczegółów, ale wierzcie mi - będzie się działo i jak zwykle nie zabraknie intryg, kłamstw i tajemnic.  Jest to według mnie najlepsza jak dotąd część serii i byłaby idealnym zakończeniem całej historii. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia o czym autorka będzie pisać w kolejnych tomach, bo temat wydaje mi się wyeksploatowany, ale… kto jak kto, ale Sara Shepard potrafi zaskoczyć czytelnika.

Żeby nie było tak słodko, to jeszcze kila słów o tym, co mi się nie podobało. Przede wszystkim autorka na każdym kroku, zupełnie niepotrzebnie wymienia marki ubrań i kosmetyków, co bardzo mnie irytuje podczas czytania. Nie podobała mi się też kreacja głównych bohaterek. Wiem, że są to nastolatki, mają prawo być infantylne i naiwne, ale np. Hanna staje się dosłownie coraz głupsza z każdym kolejnym tomem i w tej części fragmenty, które jej dotyczyły miałam po prostu ochotę pominąć. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to literatura wysokich lotów, a raczej „literackie dno”, ale nad pewnymi rzeczami autorka mogłaby popracować, skoro już się tak rozpędziła z tym pisaniem :)

A co Wy myślicie o tej serii? Znacie, lubicie? Warto czytać kolejne tomy? Ja, pomimo kilku mankamentów, Pożądane oceniam wysoko, bo najważniejszą funkcję - rozrywkową, spełniają znakomicie. A tylko pod takim kątem oceniam całą serię PLL.

Recenzje poprzednich części znajdziecie tutaj:

Moja ocena: 5,5/6

środa, 23 lipca 2014

Północ i Południe - Elizabeth Gaskell


Elizabeth Gaskell - brytyjska pisarka i autorka opowiadań w epoce wiktoriańskiej, znana jako autorka biografii Charlotte Brontë.

Młodziutka Margaret Hale mieszka w malowniczym Helston na południu Anglii i jest córką miejscowego pastora. Jej ojciec targany wątpliwościami postanawia odejść z Kościoła i rezygnuje z pełnionej dotychczas funkcji. W rezultacie jest zmuszony przenieść się z całą rodziną na północ Anglii, do przemysłowego Milton, gdzie planuje zająć się nauczaniem. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że kontrast między Północą a Południem jest ogromny. Margaret z rozrzewnieniem wspomina sielskie życie w ukochanym Helston, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że będzie musiała w końcu przywyknąć do zadymionego i brudnego Milton. Początki nie są łatwe. Z biegiem czasu jednak dziewczyna coraz lepiej poznaje miasto, dostrzega problemy z jakimi zmagają się jego mieszkańcy i obserwuje narastający konflikt między robotnikami a fabrykantami. Udaje jej się także nawiązać nowe znajomości. Poznaje między innymi Johna Thorntona - właściciela fabryki i odnoszącego sukcesy przemysłowca.

Tych dwoje pochodzi z dwóch różnych światów i wyznaje zupełnie inne wartości. Wydaje się, że tak różne osobowości i charaktery nigdy nie znajdą między sobą porozumienia, a jednak Thornton wciąż zaprząta myśli Margaret, choć ta nawet sama przed sobą się do tego nie przyznaje…

Północ i Południe to napisana z rozmachem powieść społeczno-obyczajowa ze zgrabnie wplecionym wątkiem romansowym. Autorka bardzo dokładnie oddała realia życia w XIX-wiecznej Anglii, przedstawiając na zasadzie kontrastu różnice pomiędzy rolniczym Południem i przemysłową Północą. Wątek miłosny, choć niezwykle ważny, został przedstawiony bardzo subtelnie. Niby nie wysuwa się na pierwszy plan, ale jednak ciągle pozostaje gdzieś w tle i o sobie przypomina. Nie spodziewajcie się między głównymi bohaterami żadnych namiętnych uniesień. Emocje są tutaj ukazane poprzez drobne gesty i spojrzenia, które mówią więcej niż słowa. Uwaga czytelnika skupia się przede wszystkim na problemach społecznych, które Gaskell opisała z niezwykłą starannością. Ogólnie cała historia mnie wciągnęła i chociaż domyślałam się jak potoczy się znajomość głównych bohaterów, z zapartym tchem śledziłam ich losy. Były też jednak w powieści takie fragmenty, które uważam za przegadane, nudnawe i niepotrzebnie spowalniające akcję, która tutaj bynajmniej nie pędziła jak szalona. Mimo wszystko trzeba przyznać, że książka jest dopracowana w każdym calu i jeśli tylko lubicie takie klimaty, to serdecznie ją Wam polecam.

Na sam koniec muszę jeszcze wspomnieć, że na podstawie powieści został nakręcony miniserial BBC. Według mnie doskonały pod każdym względem i zdecydowanie lepszy niż książka. Podobało mi się w nim dosłownie wszystko -  muzyka, kostiumy, świetnie dobrani aktorzy, zwłaszcza Richard Armitage, który wcielił się w rolę Thorntona. Wątek miłosny wzbudził we mnie więcej emocji, a problemy społeczne bardziej zainteresowały niż w książce. Moim zdaniem serial po prostu wydobył z powieści wszystko, co najlepsze i zmieszał to w odpowiednich proporcach. Z pewnością jeszcze nie raz będę do niego wracać i jeśli jeszcze nie oglądaliście tej produkcji to szybko nadróbcie braki.

Moja ocena: 4,5/6

niedziela, 20 lipca 2014

Cisza - Stefan Czerniecki


Stefan Czerniecki - kartograf, dziennikarz, ale przede wszystkim podróżnik zakochany w Ameryce Południowej.

Dobra książka podróżnicza to taka, po przeczytaniu której masz ochotę spakować plecak i wyruszyć przed siebie. Taka, która sprawia, że chcesz odkrywać i podziwiać nieznane dotąd zakątki świata, chłonąć ich atmosferę i utrwalać w pamięci na zawsze. Właśnie taka jest książka Stefana Czernieckiego - inspirująca, pełna pasji i wciągając już od pierwszej strony.

Czerniecki zabiera nas na fantastyczną, ale też pełną niebezpieczeństw wyprawę do Ameryki Południowej, a konkretnie do Peru i Ekwadoru. Nasza podróż zaczyna się w Limie - jednej z najbardziej ekspansywnych aglomeracji świata. Miasto otaczają osiedla nędzy, a imigrantów szukających nadziei na lepsze jutro wciąż przybywa. My jednak ruszamy dalej, by zobaczyć między innymi jeden z siedmiu cudów świata - Machu Pichcu oraz podziwiać piękne, majestatyczne andyjskie szczyty. Nie obejdzie się bez przejażdżki załadowanym po brzegi busikiem, do tego zostaniemy obrabowani i porwani, ale w końcu szczęśliwie dotrzemy do Ekwadoru. Tam czekają nas kolejne atrakcje - Aleja Wulkanów, bazar w Otavalo i na sam koniec bliskie spotkanie z wężem koralowym. Jedno jest pewne - będzie się działo.

Cisza to książka, od której nie sposób się oderwać. Czerniecki ma niesamowity talent do snucia opowieści. To właśnie lekkie pióro autora, jego gawędziarski styl i poczucie humoru sprawiają, że z każdą kolejną stroną mamy ochotę na więcej i więcej. Bardzo podoba mi się, że Czerniecki nie przedstawia samego siebie jako wielkiego podróżnika, co to już wszystko w życiu widział i wszystko wie. Wprost przeciwnie - nie ukrywa, że podczas podróży pewne sytuacje były dla niego nowością, nie raz poczuł się zdziwiony, czy zaskoczony w zetknięciu z lokalną kulturą i zwyczajami. To wszystko sprawia, że staje się on jeszcze bliższy czytelnikowi, a jego wędrówki śledzimy z jeszcze większym zainteresowaniem. Na sam koniec muszę jeszcze wspomnieć o wspaniałej szacie graficznej - twarda oprawa, świetnej jakości papier i mnóstwo przepięknych fotografii. Po raz kolejny książka z serii Biblioteka Poznaj Świat mnie nie zawiodła, po raz kolejny przeniosła mnie na chwilę w odległy, egzotyczny świat, a takie podróże długo się pamięta. Bez wahania sięgnę po kolejne tytuły z tego cyklu, chociażby po inną książkę Czernieckiego - Dalej od Buenos.

Moja ocena: 5,5/6

niedziela, 13 lipca 2014

Wzgórze Dzikich Kwiatów - Kimberley Freeman


Kimberley Freeman - pseudonim literacki Kim Wilkins, autorki powieści obyczajowych. Popularność przyniosło jej Wzgórze Dzikich Kwiatów, które stało się międzynarodowym bestsellerem.

Dwie kobiety - babcia i wnuczka. Dwie różne historie i jeden stary dom położony gdzieś na malowniczej tasmańskiej farmie, skrywający niejedną rodzinną tajemnicę…

Przenieśmy się na chwilę do roku 1929. Młodziutka, bo niespełna dziewiętnastoletnia Beattie wdaje się w romans z żonatym mężczyzną i zachodzi z nim w ciążę. Gdy prawda wychodzi na jaw rozzłoszczona matka wyrzuca ją z domu. Beattie nie ma się gdzie podziać, jest kompletnie zagubiona, a na wsparcie ze strony swojego kochanka nawet nie ma co liczyć. Dziewczyna jeszcze nie wie, że wkrótce opuści rodzinne Glasgow i wyruszy w daleką podróż do Australii, gdzie będzie musiała ułożyć swoje życie na nowo.

Wróćmy teraz do czasów współczesnych, rok 2009. Emma jest primabaleriną w Balecie Królewskim. Taniec jest nie tylko jej pracą, ale przede wszystkim największą pasją. Poświęca mu praktycznie każdą wolną chwilę, zaniedbując jednocześnie swoje życie osobiste. Niestety któregoś dnia Emma ulega bardzo poważnej kontuzji, która uniemożliwia jej dalszą karierę. Zrozpaczona dziewczyna wraca do rodzinnej Australii, gdzie dowiaduje się, że jej nieżyjąca już babcia zostawiła dla niej niezwykły spadek.

Wzgórze Dzikich Kwiatów to powieść, która absolutnie podbiła moje serce. Kimberley Freeman równolegle opowiada nam dwie różne historie, akcja zatem rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Autorka zastosowała też dwa różne typy narracji. Bardzo ciekawie zostały wykreowane główne bohaterki. Osobiście bardzo lubię, kiedy w literaturze przedstawia się kobiety, jako istoty silne, zdecydowane i potrafiące walczyć z przeciwnościami losu. Właśnie dlatego od samego początku polubiłam Beattie. Ciężką pracą i uporem wiele w życiu osiągnęła, ale straciła przy tym coś, co było dla niej najcenniejsze. Jej historia okazała się bardzo wzruszająca i na długo pozostanie w mojej pamięci. Trochę mniej zainteresowały mnie dosyć przewidywalne losy Emmy. Stanowią wprawdzie ciekawe uzupełnienie całości, ale według mnie są najsłabszym punktem tej powieści. Żałuję też, że autorka nie pokusiła się o bogatsze opisy przyrody. Australia jest dla mnie wciąż miejscem mało znanym i dosyć egzotycznym, dlatego trochę trudno mi było wczuć się w tamtejszy klimat. Pomimo tych drobnych mankamentów, muszę przyznać, że autorka ma lekkie pióro i powieść czytałam z ogromną przyjemnością.

Wzgórze Dzikich Kwiatów to opowieść w której przeszłość splata się z teraźniejszością. To historia o różnych obliczach miłości, ludzkich uprzedzeniach i trudnej walce o własne szczęście. Polecam przede wszystkim miłośnikom historii rodzinnych. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

Moja ocena: 5,5/6

środa, 2 lipca 2014

Pyszne 25. Nowa porcja przepisów - Anna Starmach


Kilka miesięcy temu wpadła mi w ręce książka z przepisami Ani Starmach - Pyszne 25. Byłam zachwycona prostotą prezentowanych potraw i szybkością ich wykonania, dlatego bez wahania postanowiłam zaopatrzyć się w drugą część, czyli Pyszne 25. Nowa porcja przepisów.

Układ książki jest praktycznie identyczny jak w części pierwszej. Na samym początku znajduje się spis treści z miniaturkami zdjęć każdej potrawy. Dalej mamy 70 przepisów podzielonych na dwa działy: „na słodko” i „na słono”, natomiast na samym końcu znajdziemy Niezbędnik z kilkoma cennymi wskazówkami, które na pewno przydadzą się w kuchni podczas gotowania.

Przepisy, zgodnie z założeniem książki, są proste, tanie i szybkie w przygotowaniu. Nie ma w nich nic skomplikowanego, dlatego raczej nie powinny sprawić trudności nawet osobom, które nie mają zbyt wielkiego doświadczenia  w kuchni. Potrawy prezentowane przez Anię są różnorodne. W książce znajdziemy pomysły zarówno na śniadania, jak i obiady, czy desery. Są tu przepisy na słodkie pyszności, ale także na zupy, sałatki, dania mięsne oraz makarony. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to nieporęczność tej publikacji, ale na tę drobną wadę jestem w stanie przymknąć oko.

Podobnie jak to było w przypadku pierwszej części, tak i tym razem jestem bardzo zadowolona z zakupu tej książki i wiem, że wielokrotnie będę korzystać z przepisów w niej zawartych. Polecam wszystkim, którzy tak ja ja nie lubią się przemęczać w kuchni :)

Moja ocena: 6/6

piątek, 20 czerwca 2014

Stos 2/2014


Jak Wam mija czerwiec? Ja właśnie jestem po urlopie i próbuję wrócić do rzeczywistości, ale opornie mi to idzie. Miałam sporo spraw do załatwienia i czas jakoś tak szybko zleciał, że udało mi się przeczytać tylko jedną książkę. Weny na napisanie recenzji niestety już zabrakło. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach trochę się ogarnę i nadrobię zaległości na Waszych blogach, bo dawno na nie nie zaglądałam :) A w międzyczasie pochwalę się nowiutkimi nabytkami:



1. Obietnica mroku - Maxime Chattam
2. Jakbyś kamień jadła - Wojciech Tochman
3. Moja siostra mieszka na kominku - Annabel Pitcher
4. Pasjonat oczu - Sebastian Fitzek
5. Pyszne 25. Nowa porcja przepisów - Anna Starmach
6. Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett
7. Zgoda na szczęście - Anna Ficner-Ogonowska
8. Cisza - Stefan Czarniecki
9. I jak tu nie biegać - Beata Sadowska
10. Złodziejka książek - Markus Zusak